Jest w Starym Testamencie w Księdze Eklezjastesa zwanej również Księgą Koheleta bardzo piękny i wymowny tekst, który brzmi:
"Wszystkie rzeczy mają swój czas, a swym zamierzonym
biegiem przemija wszystko pod słońcem:
czas rodzenia i czas umierania,
czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono,
czas zabijania i czas leczenia,
czas rozwalania i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu,
czas narzekania i czas tańczenia,
czas rozrzucania i czas zbierania,
czas nabywania i czas tracenia,
czas choroby i czas zdrowia,
czas darcia i czas zszywania,
czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści,
czas wojny i czas pokoju...!"
Nam Polakom w większości los nie oszczędził niczego z wymienionych przeżyć, a dramat życia rozegrał się właśnie w tych kategoriach czasu.
Rozpoczęła się wędrówka naszych ludzi, z ziemi Ojców na zachód Polski.
Jedyną szansą na ocalenie, był wyjazd nie tylko za sprawą jałtańską, ale również na uwolnienie się od banderowców. To przymusowe wysiedlenie Polaków (wg ówczesnego rozumowania jego mieszkańców) miało mieć charakter przejściowy, do czasu uregulowania konfliktu między Rusinami a Polakami. Nikt z jego mieszkańców nie zamierzał opuszczać swoich domostw na zawsze; bez prawa powrotu. Po przyjeździe (przeważnie) na tzw. Ziemie Odzyskane nowi mieszkańcy tych terenów mówili między sobą, że "my tu tylko do wiosny i wracamy do domu", czyli do Mariampola/Wołczkowa. Dla nich starszych, tam urodzonych, gdzie spędzili swoje dzieciństwo i dorastali, domem zawsze pozostawał dom w Mariampolu.
Większość mariampolan i wołczkowian osiadła na wsi, obejmując gospodarstwa rolne.
Rozpoczynali nowe życie od "0", przyjechali tylko z tobołkami, kuframi, skrzyniami, ewentualnie z krową. Wszystko pozostawili na "Wschodzie", jeśli nie zostało spalone przez banderowców. Transporty "szły" do różnych miejscowości, dlatego po wojnie ludzie odszukiwali się. Do rzadkości należały przypadki dalszego przemieszczania się.
W okresie powojennym, część małżeństw zawierano wg starych znajomości sprzed wojny.
"Ludzie nasi" rozpoczynali nowe życie, w większych skupiskach kultywowano stare obyczaje przywiezione ze "Wschodu".
Powojenna historia Mariampola jest nam mniej znana, owszem w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych odbywały się indywidualne wyjazdy na zaproszenia, lecz nie wszyscy mieli do kogo jechać, bo Polacy zostali przymusowo wysiedleni z tych ziem.
Po zakończeniu wojny w 1945 r. w Mariampolu rozpoczęto kolektywizację, założono kołchosp (kołchoz), oraz rozpoczęto budowę POM-u (MTC-Машино-Тракторна Станція), w tym samym czasie przystąpiono do rozbiórki naszego nowego kościoła, przeznaczając materiał z rozbiórki na budowę tych obiektów. W 60- tych latach MTC przeorganizowano na zakład melioracyjny (ЛMC -Луко-Меліоративна Станція). Szkoła funkcjonowała bez przeszkód, lecz już w systemie szkoły średniej. Uruchomiono też oddział zooweterynaryjny. W latach sześćdziesiątych przebudowano plebanię na szpital a w osiemdziesiątych latach dobudowano budynek polikliniki.
Ruiny zamku Jabłonowskich pozostały do dnia dzisiejszego.
W kompleksie klasztorno- kościelnym w pierwszych latach powojennych mieścił się sierociniec, następnie utworzono tam zamknięty zakład leczniczy dla narkomanów, obecnie mieści się zakład karny dla kobiet.
Powierzchnię cmentarza poszerzono w kierunku Halicza.
Przy Królowej Ulicy w 1990 r. odbudowano kamienny krzyż postawiony na część zniesienia pańszczyzny w 1848 r. (zrujnowany w 1984r.). Odbudowano i poświęcono 19 września 1993r. kaplicę św. Jana (po prawej stronie przy wjeździe od strony Halicza). W 1997 r. wybudowano i poświęcono kapliczkę w Wołczkowie, w pobliżu przedwojennej kaplicy. Gruntownemu remontowi poddano Dom Ludowy w latach 2003-2004. Budynek Domu Ludowego podczas pierwszej pielgrzymki w 1995 r. zastaliśmy w stanie opłakanym; przeciekający dach, odpadnięte tynki. Przed budynkiem postawiono na postumencie Figurę Matki Bożej i poświęcono 7 czerwca 1998 r. (w latach 30-ch XX w. stała w tym miejscu Figura Serca Pana Jezusa, po wojnie popiersie "ojca" Stalina).
Z czterech młynów funkcjonuje tylko jeden (Lewickiego- spalinowy nad Dniestrem).
Przeprawa promowa na Dniestrze funkcjonowała do początku lat sześćdziesiątych. Podczas większej powodzi, nastąpiło uszkodzenie promu i zaniechano jego ponownego uruchomienia ( pozostały do dnia dzisiejszego tylko dwa słupy po obu brzegach Dniestru poniżej wyspy).
W latach 1956- 1958 umożliwiono w ramach łączenia rodzin wyjazd kilku polskim rodzinom.
Wyjechała w tedy też moja ciocia Anna Koczut z d. Cieślowska wraz z synem Władysławem, jej mąż Filip nie powrócił z wojny (był Rusinem).
Z mojej rodziny nikt nie pozostał w Mariampolu, dlatego też do 1991 r. nikt nie odwiedził tego miasta. Pierwszymi z rodziny, którzy odwiedzili Mariampol 30 czerwca 1991 r. byłem ja z żoną i dwiema córkami. Gościliśmy na Słobodzie w domu gdzie mieszkali moi rodzice u małżeństwa A. I. Sałanczyj.
Niezależna Ukraina powstała 24 sierpnia 1991 r.
Po 50 latach nastały czasy ocieplenia w stosunkach polsko- ukraińskich, i tak doszło do zorganizowania pierwszej pielgrzymki do Mariampola z udziałem 72 osób wraz proboszczem kościoła NMP na Piasku we Wrocławiu ks. Stanisławem Pawlaczkiem, dwoma autokarami z wyjazdem z Wrocławia. Łatwość zorganizowania tak dużej grupy, ułatwia nam coroczny odpust w drugą niedzielę września w kościele NMP na Piasku we Wrocławiu, gdzie znajduje się obraz Matki Bożej Mariampolskiej wywieziony w 1945 r. z Mariampola.
Drogę do pielgrzymek mariampolskich, utorował nie żyjący już Bronisław Jarosławski, który wraz z Janem Bandurą w 1994 r. odwiedzili Mariampol i spotkali się u Josyfa Czarki, diaka w cerkwi greckokatolickiej z proboszczem greckokatolickim ks. Euchenem Truszem (Євген Труш) i przedstawili swoje plany przyjazdu do Mariampola liczną grupą. W założeniach przedstawiono, że zainteresowani jesteśmy odnowieniem grobowca zamordowanego w sierpniu 1941 r. ks. Marcina Bosaka oraz postawieniem krzyża na symbolicznej mogile zamordowanych mieszkańców Wołczkowa w marcu 1944 r. Ojciec Trusz przyjął to życzliwie.
Dwa autokary przyjechały do Mariampola w następnym roku; dokładnie 1 czerwca 1995 r.
Zakwaterowani byliśmy w Stanisławowie w hotelu "Dniestr" przez kilka dni.
Pełna lista uczestników pierwszej pielgrzymki umieszczona jest w "Pamiątkowej Księdze Gości" pozostawionej w cerkwi w 2005 r. Powitanie przed cerkwią było bardzo uroczyste, z chorągwiami i ikonami, przywitał nas wójtWołodymyr Hołowczak (Володимир Головчак) i ks.(greckokatolicki) Igor Bałanda (Ігор Баланда)chlebem i solą. Zobaczyć można było ociekające "ślozy" po policzkach gospodarzy i "gości". Naszą stronę "gości" reprezentowaliBronisław Jarosławski i ks. Stanisław Pawlaczek. Przed przybyciem pod cerkiew wstąpiliśmy na cmentarz umieszczając przywiezioną z Wrocławia tabliczkę- epitafium na grobowcu ks. M. Bosaka, oraz wkopując krzyż z tabliczką na miejscu pochówku ofiar z 1944 r. Witajcie w domu; tak zwrócił się do nas wójt. I my i wy zostaliśmy przed laty wygnani ze swojej ziemi. Nie stało się to ani z waszej ani z naszej winy. Od tego czasu co najmniej dwa razy w roku Polacy z Mariampola spotykają się z jego obecnymi mieszkańcami. Ukraińcy zapraszani są co roku do Polski, przeważnie w drugą niedzielę września na coroczny odpust do Wrocławia. Przypuszczam, że jest to ewenement na całą Galicję, gdyż takie podejście do sprawy łagodzi wzajemne nienawiści, jak wiemy "zgoda buduje a nienawiść rujnuje". W. Hołowczak (wójt) urodził się po wojnie w Mariampolu, ale jego rodzice pochodzą z Tylicza k. Krynicy i zostali przesiedleni do Mariampola w 1945 r.
Potem wraz z gospodarzami po nabożeństwie w cerkwi ( kościoła nie mamy), procesją udaliśmy się na cmentarz, modląc się nad grobowcem ks. M.Bosaka i zbiorową mogiłą ofiar mieszkańców Wołczkowa, oraz nad grobami księży greckokatolickich W. Motiuka i Szkredki. W uroczystościach na cmentarzu wziął również udział wspomniany wcześniej ks. grockokatolicki E. Trusz. Gościliśmy w Mariampolu do późnego wieczora, w nocy z powrotem do Stanisławowa na nocleg. W tej pierwszej pielgrzymce uczestniczyłem wraz z żoną Danutą i bratem Józefem ( ur. w Mariampolu). Od tego czasu odbyło się już 11 pielgrzymek (ostatnia w 2005 r.), różniące się od pierwszej, albowiem zakwaterowanie mamy na miejscu w Mariampolu, w domach obecnych mieszkańców. Programy pielgrzymek przewidują również wyjazdy do atrakcyjnych miejscowości w okolicy.
Podczas kolejnej pielgrzymki w 2000 r. przekazana została do cerkwi kopia obrazu NMP przez rodzinę Tomczak z Głubczyc.
Ważnym wydarzeniem było nadanie Nagrody Pojednania między Polakami i Ukraińcami przez Kapitułę Nagród Pojednania a wręczonej przez Papieża Jana Pawła II we Lwowie w czerwcu 2001r. Panu Bronisławowi Jarosławskiemu i Wołodymyrowi Hołowczakowi (Володимир Головчак).
Kapituła Nagrody Pojednania zawiązała się wiosną 2000 r. w bieszczadzkim Arłamowie. Postanowiono, że co roku będą wyróżniane osoby szczególnie zasłużone na rzecz pojednania między obydwoma narodami. 33- osobową kapitułę tworzą polscy i ukraińscy naukowcy, hierarchowie Kościołów, politycy, dziennikarze i przedsiębiorcy, m.in. kardynałowie Henryk Gulbinowicz i Lubomir Huzar, Jerzy Bahr i Dmytro Pawłyczko, Zbigniew Brzeziński, Janusz Onyszkiewicz, Mirosław Czech, Tadeusz Mazowiecki, Zdzisław Najder, Bohdan Osadczuk i Myrosław Popowycz.
W 2003 r. zrodziła się inicjatywa wybudowania kaplicy na "zamku". Od wiosny tego roku proboszczem greckokatolickiej parafii został ks. Roman Dziubak (Роман Дзюбак) /studiował na KUL-u w Lublinie/. Duże zaangażowanie wykazuje ur. w Mariampolu prof.n.med. Wołodymyr Bociurko (Володимир Боцюрко) (syn Jana/Івана) z Przedmieścia, zamieszkały w Stanisławowie. 30 marca 2003 r. odbyło się referendum w Mariampolu w sprawie przywrócenia historycznej nazwy miejscowościMariampol - Маріямпільdotychczas używana była nazwa Маринопіль, a za CCCP Маринопoль.
Uczestniczyłem w dniu 4 kwietnia 2003 r. w spotkaniu w Stanisławowie wraz z Bronisławem Jarosławskim, ks. Stanisławem Pawlaczkiem i Janem Bandurą u prof. Wołodymyra Bociurki przy udziale byłego wójta Mariampola Wołodymyra Hołowczaka w sprawie poświęcenia kamienia węgielnego pod budowę kaplicy na "zamku" w Mariampolu. W 2003 roku w kalendarzu obrządku wschodniego, święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny wypadło w czwartek 28 sierpnia. W cerkwi, do której zbudowania, jeszcze przed wojną przyczynił się zamordowany w 1941 roku, ks. proboszcz M. Bosak odbyło się nabożeństwo, w całym tego słowa znaczeniu - ekumeniczne! Pod przewodnictwem dwóch biskupów: greckokatolickiego i prawosławnego, a także w asyście przybyłego z Wrocławia wraz z 70 pielgrzymami z całej Polski ks. Stanisława Pawlaczka, proboszcza parafii NMP na Piasku we Wrocławiu - odprawiono uroczysta Mszę Św. poprzedzającą poświęcenie kamienia węgielnego pod budowę kaplicy, w której według zamierzeń fundatorów ma zamieszkać wizerunek Matki Boskiej Mariampolskiej. Kaplica ma powstać na wysokim brzegu Dniestru, tak aby była widoczna z daleka. Ma być wzniesiona, nie tylko dla chwały Matki Bożej, ale również ma być także symbolem pojednania- czyli "KAPLICA POJEDNANIA", pieczęcią uwiarygodniającą skomplikowany proces wybaczenia, bez którego pojednanie jest niemożliwe. Z Cerkwi, w uroczystej procesji wyprowadzono obraz w asyście ponad tysiąca osób - ludu bożego; obrządku rzymskokatolickiego, greckokatolickiego i prawosławnego. Powiewały feretrony, niósł się melodyjny śpiew diaków. Barwny korowód skierował się na wzgórze, na którym przed wiekami hetman Stanisław Jabłonowski wzniósł zamek. Niewiele pozostało z warownego grodu. Ale ostała się brama. Symboliczna "porta", przez którą wierni i prowadzący ich kapłani przechodzą. Droga pnie się pod górę na szczyt skarpy nadbrzeżnej. W dole płynie Dniestr - w tym roku wyjątkowo płytki, do tego stopnia, że można przejść na drugą stronę rzeki, a woda będzie w najgłębszym miejscu sięgać najwyżej po pas. Polacy i Ukraińcy zgromadzili się wokół krzyża postawionego w miejscu, w którym ma być wybudowana kaplica, poniżej krzyża znajduje się olbrzymi głaz - kamień węgielny, który będzie podwaliną przyszłej budowli. Głównym celebransem jest ks. biskup Eugeniusz Mądry, ordynariusz greckokatolickiej diecezji w Stanisławowie. Mocnym basem śpiewał modlitwy, odpowiadali mu pozostali duchowni i chór cerkiewny. Słońce chyliło się ku zachodowi, ceremonia toczy się niespiesznie. Jest schyłek lata, jest bardzo ciepło - wszyscy uczestniczący w tej ceremonii mają poczucie jakiejś, szczególnej wyjątkowości. Są przecież Polacy, są Ukraińcy, są popi, księża, kobiety, mężczyźni, dzieci, młodzież! W XXI wieku, ponad 60 lat od tragicznych wydarzeń na Wołyniu i Mariampolu , które wstrząsnęły tą okolicą i spowodowały, że trzeba było uchodzić. Uciekać, ratować się przed niechybną śmiercią zadaną niejednokrotnie w sposób okrutny. Trzeba było porzucić ziemię rodzinną, krainę dzieciństwa, domy, ogrody, i to wszystko co nas, tak teraz bardzo pociąga - malowniczą skarpę naddniestrzańską, rozległe błonia, ciche i spokojne miasteczko. A jednak tu wróciliśmy, a ci, którzy teraz tu mieszkają witają nas przyjaźnie!
Pielgrzymki do Mariampola odbywają się corocznie od 1995 r. Uczestniczyłem w kilku z nich, ostatnio w 2005 r. (w 11 pielgrzymce). Wyjazd autokaru nastąpił z Wrocławia w dniu 24 sierpnia przez Lwów z pełnym stanem liczebnym pod przewodnictwem ks. Stanisława Pawlaczka. W czasie pobytu; zwiedzanie Mariampola, wyjazd do Zbaraża i Stanisławowa. Główne uroczystości odbyły się w niedzielę 28 sierpnia czyli w święto Matki Bożej Zielnej wg obrządku greckokatolickiego. Tradycją stały się uroczyste przyjęcia z obiadem ze strony Ukraińskiej, gdzie oprócz posiłku częściowo "zakrapianego" śpiewane są piosenki w języku polskim i ukraińskim. Uroczystości gminne odbyły się na terenie szkoły z występami dzieci i młodzieży oraz przemówieniami. Powrót w poniedziałek po nabożeństwie porannym w cerkwi.
Mój wyjazd wraz z żoną i Czesławem Szczygielskim przebiegał nieco inaczej. Wyjazd z Opola w sobotę wieczorem (20 sierpnia 2005) samochodem przez Medykę bezpośrednio do Mariampola. Na miejscu byliśmy w niedzielę rano, spotykając przed cerkwią naszego mariampolanina ks. Władysława Obacza wraz z bratem Stanisławem oraz dwojgiem młodszych osób z Krakowa. Po raz pierwszy mieliśmy możliwość dowolnego zwiedzania Mariampola i Wołczkowa, bez pośpiechu. Przy okazji zwiedziliśmy Uście Zielone, Jezupol i Pobereże, aby spojrzeć na Mariampol zza Dniestru. Wyjazd z Mariampola we wtorek 30 sierpnia z postojem w Stanisławowie u rodziny państwa Hawryluk, następnie odwiedziny cioci żony J. Strutyńskiej w Dolinie i dalej zaliczyliśmy miasto Skole, z odwiedzinami kilku zaprzyjaźnionych rodzin (Łemków). W drogę powrotną wyruszyliśmy w czwartek 1 września.
Zachęcam wszystkich mariampolan i nie tylko, do odwiedzenia Mariampola oraz uczestniczenia w corocznych uroczystościach odpustowych, zawsze w drugą niedzielę września o godz. 10.30 w kościele N. M. P. na Piasku we Wrocławiu. I ja tam z nimi byłem, miód i ............... piłem, jadłem też.
Do zobaczenia w Mariampolu i we Wrocławiu.
Szczęść Boże.
Stanisław Dorosz, lipiec 2006